Lakiernictwo i blacharstwo

ponad rok temu  23.07.2018, ~ Administrator - ,   Czas czytania 9 minut

„Traktowano nas jak firemkę”

25-lecie firmy Novol

W latach 70. i 80. XX wieku wielu przyszłych przedsiębiorców zaczynało podobnie – od produkowania wyrobów w garażach na tyłach domów. Niewielu z nich udało się stworzyć firmę, która zatrudnia kilkaset osób, a swoje produkty eksportuje do ponad 50 krajów świata. Novol, największy polski producent rozwiązań dla lakiernictwa, obchodzi właśnie 40-lecie.

Niewielki warsztat w Luboniu przy ulicy Polnej. To tu, na niecałych pięćdziesięciu metrach kwadratowych, wszystko się zaczęło. – Wszyscy borykaliśmy się z tymi samymi problemami: z wiecznym brakiem sprzętu, narzędzi, podstawowych surowców – wspomina początki Piotr Olewiński, wraz z Tamarą Nowakowską współzałożyciel firmy rzemieślniczej. – To były takie czasy, że wystarczyło mieć pomysł, umieć go zrealizować i nie bać się pracy.
Novol swoje powstanie zawdzięcza przypadkowi. Znajoma założycieli miała stłuczkę, a że nie było szans na naprawienie auta w miarę szybko w żadnym z warsztatów, postanowili jej pomóc. Tak powstała pierwsza szpachlówka. – Postanowiliśmy zrobić ją sami i wyszło – wspomina Piotr Olewiński. – Co prawda trzeba było ją szpachlować wiele razy i bardzo szybko wysychała, ale wtedy właśnie pomyślałem: może to jest to.

„Wrzód na zdrowym ciele socjalistycznego społeczeństwa”
Prowadzenie firmy w polskiej rzeczywistości lat 70. i 80. XX wieku nie było proste. Dziś ludzie słuchają opowieści o tamtych czasach z niedowierzaniem. Wtedy przedsiębiorcy borykali się z wieloma problemami, począwszy od braku potrzebnych do produkcji materiałów, na kłopotach z kontrolami natrętnych służb skarbowych (szczególnie nie lubiły „prywaciarzy”) skończywszy.
– „Prywatna inicjatywa to wrzód na zdrowym ciele socjalistycznego społeczeństwa” – tak wtedy naprawdę było – wspomina początki Piotr Nowakowski, drugi współwłaściciel. – Prowadzenie firmy wymagało wielu zdolności. Najważniejszą z nich było pojawianie się w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu. Na przykład żeby zaplanować jakoś cały cykl produkcyjny, musieliśmy wiedzieć, kiedy będzie dostawa do sklepów „Chemia”, gdzie kupowaliśmy potrzebne składniki.
Problemy z zakupem składników to był dopiero początek. Gotowe produkty trzeba przecież w coś pakować. Tylko kto sprzeda prywatnemu przedsiębiorcy hurtową ilość opakowań? Pierwsze szpachlówki pakowali więc w co się dało, m.in. w... umyte puszki po śledziach czy słoiki po dżemach. Odbiorcom to nie przeszkadzało. Ważne, że produkt był dobry.

Najważniejsze? Słuchać klientów
Jedną z zalet lat 80. był bardzo chłonny rynek. Wystarczyło mieć porządny towar, by ten szybko znalazł nabywców.
– W Luboniu i okolicach bardzo szybko rozeszła się wiadomość, że produkujemy szpachlówki – opowiada Piotr Nowakowski. – Zaczęliśmy sprzedawać wszystko, w zasadzie na pniu. Powoli wychodziliśmy poza Wielkopolskę. We Wrocławiu chodziliśmy od warsztatu do warsztatu, zostawialiśmy próbki, zachęcaliśmy do wypróbowania. Uważnie słuchaliśmy klientów, wracaliśmy do firmy, udoskonalaliśmy produkt i jechaliśmy do klienta raz jeszcze.
Dla właścicieli firmy liczyły się dwie rzeczy – dbałość o każdego klienta i ciągły rozwój. To podejście do biznesu bardzo szybko zaowocowało. Pierwsze receptury były bardzo proste, z czasem, dzięki pracom rozwojowym, powstawały kolejne.
– Wiele firm, które powstały w tym samym czasie co my, upadło. Ich właściciele zamiast inwestować, zbyt szybko konsumowali to, co zarobili. Wyjazdy, egzotyczne wakacje, nowe domy. Dla nas było jasne, że chcemy się rozwijać, zbudować poważną firmę – dodaje Nowakowski.

Nowe początki
W latach 90. XX wieku Novol był spółką joint venture, uznaną już marką na polskim rynku.
– Biznes ciągnął nas bardziej, niż my ciągnęliśmy biznes. Mieliśmy bardzo duże wzrosty sprzedaży rok do roku – mówi Piotr Olewiński.
Właściciele doszli do wniosku, że ich zakład jest za mały, aby sprostać ciągle rosnącej liczbie zamówień. Postanowili więc go rozbudować.
– W Luboniu nie było na to miejsca. Znaleźliśmy ziemię w Komornikach. Zdecydowaliśmy się na bardzo odważny krok: postanowiliśmy wybudować halę o powierzchni 4 tys. m2. Żeby to zrobić, musieliśmy wziąć kredyt. To był dla nas ogromny stres. Wiedzieliśmy, że jak nam się nie powiedzie, to stracimy wszystko. Wygraliśmy dzięki jednej z naszych zasad: nie chwalimy się sukcesami na lewo i prawo. Nie byliśmy znani konkurencji, szczerze mówiąc, traktowali nas jak jakąś firemkę. Gdyby zdawali sobie sprawę, co chcemy zrobić, gdyby wtedy obniżyli ceny swoich produktów o 15%, byłoby po nas. Nie mielibyśmy szans na spłatę kredytu – mówi Nowakowski.
Konkurencja jednak przespała ten moment i końcówka lat 90. była dla firmy czasem szybkiego wzrostu: Novol osiągnął potencjał, który pozwolił na wyjście poza polski rynek.

Czas na zmiany
W latach 90. sytuacja w Rosji czy na Litwie wyglądała tak jak w Polsce w latach 80.: półki świeciły pustkami, brakowało wszystkiego. To był bardzo dobry moment na decyzję o rozpoczęciu eksportu.
– Na rynek litewski weszliśmy w 1991 r., parę lat później do Rosji – wspomina Nowakowski. – Popyt na nasze produkty był olbrzymi. I choć kilka razy straciliśmy, między innymi przez nieuczciwych kontrahentów, to zdecydowanie była to jedna z najważniejszych decyzji w historii firmy.
Firma z czasem rozszerzyła asortyment. Materiały dla lakiernictwa nadal były bardzo ważną częścią produkcji, ale rozwój pozwolił na wprowadzenie produktów dla przemysłu, budownictwa i szkutnictwa. Korzystają z nich m.in. producenci autobusów, wagonów, naczep, maszyn rolniczych i budowlanych, stocznie czy firmy budowlane. W pewnym momencie przyszedł też czas na inne zmiany.
– Długo przygotowywaliśmy firmę, siebie i naszych następców do sukcesji. Mój syn i bratanek wspólnika pracowali z nami od kilkunastu lat. Znają firmę od podszewki. Nastał więc moment, by oddać stery młodym – mówi Piotr Nowakowski.
W 2016 r., podczas uroczystej gali, insygnia władzy w firmie – pierwsze narzędzia do mieszania szpachlówek – przeszły w ręce Filipa Nowakowskiego i Pawła Olewińskiego.
– Tak, czujemy odpowiedzialność: za firmę, jej rozwój i za ludzi w niej zatrudnionych – mówi Filip Nowakowski. – To nie jest presja, bo ona nie pozwoliłaby nam swobodnie działać. To raczej rodzaj zobowiązania, jakie złożyliśmy sobie i naszym poprzednikom: postaramy się, jak najlepiej prowadzić firmę, optymalnie wykorzystując jej pozycję i ogromny potencjał rozwojowy.
Nowi prezesi podkreślają, że Novol to firma rodzinna. I to nie tylko dlatego, że odpowiedzialność za jej zarządzanie przeszła w ich ręce.
– Znamy naszych pracowników od lat. Fluktuacja kadr w firmie nie jest duża, mamy zespół ludzi, z którymi pracujemy od kilku dekad. Co więcej, coraz częściej widzimy, że młodzi ludzie, którzy chcą u nas pracować, to dzieci tych, którzy już u nas są. To wielki kapitał tej firmy – mówi Paweł Olewiński.
Nowi prezesi kontynuują filozofię działania swoich poprzedników. Wypracowane przez lata wartości są nadal aktualne – na pierwszym miejscu jest człowiek, obojętnie czy chodzi o pracownika, czy klienta.
– Jesteśmy w trakcie realizacji projektu Ciekawi Jutra, który pozwoli na opracowanie wieloletniej strategii rozwoju firmy uwzględniającej dynamiczne zmiany jej otoczenia, zarówno jeśli chodzi o portfolio produktów, jak i różnorodną specyfikę nowych rynków, na które wchodzimy. Pracujemy z firmą doradczą, która od miesięcy uważnie się nam przygląda, analizuje procesy i potencjał, sugerując optymalne rozwiązania – mówi Filip Nowakowski.
– Chcemy iść z duchem czasu, ale nie zmieniać najważniejszych dla nas wartości. Nadal są to: otwartość, zaufanie, szacunek dla ludzi, którzy z nami pracują, dbałość o środowisko, w którym żyjemy, mieszkamy i pracujemy – dodaje Paweł Olewiński.

Novol dziś
W pierwszym roku swojej działalności, w 1978 roku, firma sprzedała 700 kg wyrobów – dziś, po czterdziestu latach rozwoju, jest to 18 tysięcy ton rocznie. Novol produkuje wiele zaawansowanych technologicznie linii produktów dla profesjonalnych zakładów lakierniczych. Specjaliści z laboratorium badawczo-rozwojowego pracują nad kolejnymi rozwiązaniami dla lakiernictwa samochodowego i przemysłowego, systemów posadzkowych, nad materiałami kompozytowymi dla przemysłu szkutniczego. Dzięki uważnemu słuchaniu klientów i ich potrzeb powstał m.in. system Spectral 2.0, który zdobywa wielkie uznanie wśród zakładów lakierniczych w całej Europie.
Spectral 2.0 (Base 2.0 i Wave 2.0) zrywa ze starymi rozwiązaniami. Systemy żywiczne zostały zastąpione monobazowymi. Niesie to ze sobą wiele korzyści dla użytkowników. Podstawowa z nich to dużo łatwiejsze przygotowywanie niewielkich ilości bazy. Stężenia pigmentów w monobazach są znacznie niższe niż w pastach. Poza tym mają one dużo niższą lepkość niż pasty pigmentowe, więc łatwiej dozować małe kropelki, które wbrew pozorom potrafią mocno zmienić odcień lakieru.
– Działając w branży przez te prawie 40 lat, znamy ją bardzo dobrze. Wiemy, że każdy rodzaj uszkodzeń wymaga innych rozwiązań, więc stworzyliśmy taki system, który pozwoli na kompleksowe działania. Te produkty to efekt wielu rozmów przeprowadzonych z lakiernikami i obserwacji fachowców przy pracy – mówi Paweł Olewiński.
– Dla zapewnienia stabilnego rozwoju firmy w długiej perspektywie musimy z jednej strony szukać nowoczesnych rozwiązań, z drugiej nieustannie dopasowywać się do realiów, w których działamy. Na pewno chcemy rozwijać się dalej, wejść na kolejne rynki, m.in. w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, widzimy spory potencjał w krajach azjatyckich, Bliskiego Wschodu i Afryki. Pracujemy nad nowymi produktami, jesteśmy w trakcie wdrażania drugiej generacji systemów kolorystycznych Spectral, dzięki której proces lakierowania jest jeszcze łatwiejszy, szybszy i optymalny. Działamy dwutorowo: z jednej strony dopasowujemy procesy i struktury wewnątrz firmy, robimy przestrzeń na zmiany, z drugiej uważnie śledzimy rynek, by na bieżąco odpowiadać na jego potrzeby. Istotnym elementem rozwoju w branżach, w których jesteśmy obecni, jest pakiet usług dodatkowych i serwis uzupełniający dla rozwiązań stricte produktowych – mówi Filip Nowakowski.
– Szukamy kolejnych wyzwań. Jeśli coś wydaje się trudne, to nas to nie przeraża, raczej motywuje – wtóruje mu kolega z zarządu. – Staramy się być nie tylko na bieżąco z tym, co się dzieje w branży, ale też przewidywać trendy przyszłości. Gdy w jakimś kraju zaczynają się na przykład dyskusje na temat zmian w przepisach ze względu na uwarunkowania prawne, musimy być elastyczni, przygotowani na przeprowadzenie modyfikacji w recepturach. Tak dziś działa rynek.
Na terenie firmy w Komornikach, oprócz ogromnej hali produkcyjnej, znajduje się również centrum marketingu i rozwoju, gdzie szkoleni są lakiernicy, oraz główne laboratoria badawczo-rozwojowe.
– Szkolnictwo zawodowe w Polsce było przez wiele lat mocno niedoinwestowane, co skutkuje szeregiem różnych problemów. Wiemy, że wielu wysoko wykwalifikowanych nauczycieli chce, mimo trudnej sytuacji, działać dla poprawy jakości przekazywanej uczniom wiedzy i technik pracy z nowoczesnymi materiałami lakierniczymi. W Polsce nie brakuje szkół i osób z inicjatywą, postanowiliśmy więc połączyć siły i wspólnie stworzyć platformę szkoleniową dla młodych adeptów lakiernictwa, dzięki której mogliby efektywnie uczyć się zawodu w oparciu o najnowsze rozwiązania. Program rozwija się już od paru lat – widzimy rewelacyjny potencjał i chęć rozwoju wśród młodych, co daje nam ogromną satysfakcję i motywację do jego kontynuowania – wyjaśnia Filip Nowakowski.
Firma szybko się rozwija. Aby sprawnie obsługiwać zwiększającą się liczbę zamówień, dwa lata temu w podpoznańskim Stęszewie powstało centrum dystrybucji, działające w oparciu o w pełni zautomatyzowany magazyn. Polski producent chemii jest znany nie tylko z wysokiej jakości produktów, ale też doskonałej obsługi i dbałości o środowisko. Novol wdrożył i certyfikował system zarządzania środowiskiem zgodny z wymaganiami normy ISO 14001:2015. Realizuje międzynarodowy program Responsible Care. Wdrożył też zintegrowany system zarządzania jakością, spełniający wymagania normy ISO 9001:2015. Jako firma odpowiedzialna społecznie zatrudnia osoby z niepełnosprawnością intelektualną (oddział Manu Service) i długotrwale bezrobotnych. Novol jest laureatem wielu nagród, w tym prestiżowej Nagrody Gospodarczej Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, przyznanej za ład korporacyjny i społeczną odpowiedzialność biznesu. Firma jest też laureatem konkursu Przedsiębiorca Roku, organizowanego przez Ernst & Young, który docenił wyjątkową odpowiedzialność prowadzonego biznesu oraz zrozumienie i pomoc osobom niepełnosprawnym.

Novol – 40 lat minęło
W tym roku Novol obchodzi czterdziestolecie powstania. 
– To ważny moment w życiu firmy – żartobliwie można powiedzieć, że jak każdy czterdziestolatek robimy bilans zysków i strat, a mając doświadczenie i znając swoje możliwości, przygotowujemy się do nowych wyzwań – mówi Filip Nowakowski.
Z okazji jubileuszu firma przygotowała wiele atrakcji dla pracowników i klientów. Jednym z urodzinowych projektów jest kompletna renowacja Fiata 125p z 1978 roku – równolatka Novolu. Dla klientów przygotowano m.in. linię nowoczesnych produktów, które nawiązują wyglądem etykiet do lat 70. XX wieku, okazjonalne gadżety, imprezy sportowe i wiele innych propozycji. Więcej informacji znaleźć można na specjalnym profilu firmy na Facebooku: www.facebook.com/NOVOL40.

B1 - prenumerata NW podstrony

GALERIA ZDJĘĆ

Pierwsza siedziba firmy Novol
Pierwsza szpachlówka
Lata 90. Hala produkcyjna
Magazyn Novol. Lata 90.
Linia produktów dedykowanych renowacji pojazdów zabytkowych

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony