Warto wiedzieć

ponad rok temu  22.06.2021, ~ Administrator - ,   Czas czytania 9 minut

Likwidacja szkód komunikacyjnych Masowe spory konsumentów i serwisów z praktyką narzucania stawek „rynkowych” przez TU

Problematyka uzasadnionego czasu najmu i stawki dobowej najmu za pojazd zastępczy oferowany w przypadku wystąpienia szkody z OC budzi coraz więcej kontrowersji. Szczególny udział w tym „zamieszaniu” ma uchwała Sądu Najwyższego z 17 listopada 2011 r. (III CZP 05/11). Zgodnie z jej treścią odpowiedzialność ubezpieczyciela obejmuje celowe i ekonomicznie uzasadnione wydatki na najem pojazdu zastępczego. W zakresie stawek nic nie stoi jednak na przeszkodzie, jak się zdaje, by odwoływać się do np. uchwały SN z 13 czerwca 2003 r. (III CZP 32/03, OSCN 2004/4/51), gdzie wydatki te, np. w zakresie stawki, winny zostać ustalone w oparciu o ceny na rynku lokalnym.

W sytuacji zlecenia sądowego biegły bardzo często ma za zadanie zbadać określony obszar w zakresie stawek, najlepiej obowiązujących w okresie spornego najmu. Dlatego każdy rzetelny biegły powinien poważnie zastanowić się nad systematyczną analizą rynku w określonych segmentach pojazdów – tak, by po kilku latach być w posiadaniu sprawdzonych i aktualnych danych właściwych dla danego okresu szkody. Jak się wydaje, identycznie jak w przypadku stawek za roboczogodzinę stosowaną w warsztacie naprawczym, również w przypadku stawki dobowej najmu nie można żądać zwrotu pełnej kwoty z faktury, jeśli stawka taka jest rażąco zawyżona. Szczególnie gdy jedynym wyznacznikiem wysokości stawki (niestety zazwyczaj maksymalnej) miałby być fakt, że płatnikiem jest ubezpieczyciel.
Rzecznik Finansowy jest jednak zdania, że w sytuacji nagłej, jaką jest uszkodzenie pojazdu, trudno wymagać od poszkodowanego, by przeprowadzał szeroki rekonesans w celu znalezienia najkorzystniejszej oferty. W praktyce oznacza to, że często skorzysta on z oferty wskazanej przez warsztat naprawczy. Zgodnie z orzecznictwem SN z 24 sierpnia 2017 r. (III CZP 20/17, LEX nr 2340475) należne odszkodowanie winno zostać jednak obniżone w sytuacji, gdy ma on możliwość skorzystania z kilku jednakowo dogodnych ofert (w tym tej oferowanej przez płatnika), a mimo to nie wybrał najtańszej. Jak wskazuje Rzecznik Finansowy, poszkodowany ma prawo wyboru oferty dla niego najkorzystniejszej, co nie znaczy, że najtańszej. Nie może jednak wynajmować pojazdu za czynsz istotnie przekraczający stawki rynkowe.
Biuro Rzecznika Finansowego w analizowanej wspólnie ze mną sytuacji rynkowej w oparciu o dotychczasową praktykę doszło wprost do wniosku, że przywoływana uchwała doprowadziła do obniżenia poziomu ochrony konsumentów (klientów zakładów ubezpieczeń), ponieważ ograniczyła w rezultacie rzeczywistą możliwość wyboru przez poszkodowanego zakładu organizującego usługę najmu pojazdu zastępczego. Rzecznik wskazał, że wpływają do niego wnioski poszkodowanych w związku z odmowami zwrotu całej kwoty najmu motywowanymi tym, że w przedstawionej fakturze owa stawka jest wyższa od tej zawartej w ofercie zakładu ubezpieczeń. Zdaniem rzecznika ubezpieczyciele nie biorą pod uwagę możliwości zaistnienia innych okoliczności decydujących o tym, że najem w ramach ich sieci partnerskiej był mniej korzystny i skupił się wyłącznie na aspekcie finansowym. Jednocześnie niejednokrotnie stawki wskazywane przez ubezpieczycieli są niższe niż wszystkie inne oferowane na rynku danego segmentu pojazdów.

Z rynku dochodzą sygnały, że sieć pojazdów zastępczych jest często teoretyczna.

W mojej praktyce, jako biegłego, podczas analizy akt sprawy (co potwierdza również Rzecznik Finansowy) w momencie przedstawiania oferty brakuje rzetelnej informacji, czy wypożyczalnia w owym czasie dysponowała na danym terenie wolnym pojazdem o wymaganym segmencie i standardzie wyposażenia. Zgadzam się ze stanowiskiem rzecznika, że brakuje określenia reguł obowiązku informacyjnego. Z rynku dochodzą bowiem sygnały, że sieć pojazdów zastępczych jest często teoretyczna – szczególnie w obszarach mniej zamieszkanych.
Zdaniem rzecznika ściślejszej kontroli wymaga również kwestia, czy przedstawiane przez zakład ubezpieczeń stawki w ramach prezentowanej oferty są realnymi cenami za usługę stosowanymi przez wypożyczalnie. Rzecznik potwierdza, że także otrzymuje sygnały, iż klient po skorzystaniu z oferty wskazanej wypożyczalni dowiaduje się, że stawka na fakturze jest wyższa od tej wskazywanej uprzednio przez ubezpieczyciela. Sam również otrzymywałem dokumenty, z których wynikało, że to czy inne towarzystwo ubezpieczeń tak naprawdę chociażby poprzez aneks do umowy pokrywa szereg opłat klientowi, jak np. udział własny czy kaucje. Trzeba zatem zadać sobie pytanie, czy rynkowa jest stawka najmu wypożyczalni, której istotna część (np. kaucja, ryzyko szkody czy ubezpieczenie pojazdu) zostaje pokryta przez płatnika osobnym porozumieniem. Tym samym stawka wskazywana jako „uznawalna” przez płatnika budzić może podejrzenia sztucznej, gdyż ukształtowana jest z pominięciem szeregu powszechnie występujących składowych, które wpływają na lokalną cenę (innych wolnorynkowych firm). Poza tym, podobnie jak w przypadku sieci naprawczych, co wskazują inne podmioty, budowana jest być może życzeniowo, tzn. ubierana jest w szaty pełnego pokrycia kraju, dostępności wszystkich możliwych segmentów i konfiguracji, wiecznej dostępności nielimitowanej ilości aut „na każdym rogu” i braku jakichkolwiek utrudnień dla poszkodowanego. Larum podnosi również branża assitance, która w wielu przypadkach także uważa, że jest traktowana w identyczny sposób, wskazując, że ceny usług są oparte np. o oferty firm, które nie spełniają deklarowanych lub niezbędnych wymagań i dlatego mogą obniżać swoje ceny. Spoglądając na zapadające wyroki w tego typu sprawach, jest coś na rzeczy. Szczególnie że finalnie w trakcie opiniowania biegłego warto sobie zadać pytanie, jak poszkodowany miał skorzystać nawet z rynkowej (zdaniem płatnika) oferty wypożyczalni, skoro (jak wynika często z akt sprawy) okres uzasadnionego najmu był dłuższy, niż twierdził płatnik. Zatem gdyby skorzystał z oferty preferowanej wypożyczalni, zostałby pozbawiony, jak można się domyślać, pojazdu zastępczego w trakcie procesu likwidacji szkody, a tym samym nie posiadając wolnych środków finansowych, pozostałby bez środka transportu. W takiej sytuacji poszkodowany musiałby poszukiwać podmiotu, który z góry wie, że nie otrzyma bez walki zwrotu wynagrodzenia za najem od ubezpieczyciela, a sprawa znajdzie swój finał w sądzie. To niemal zawsze zamyka mu drogę do wypożyczalni, chyba że sam wyłoży gotówkę, której najczęściej nie ma.
Z doświadczenia adwokat Magdaleny Rok-Konopa, komplementariusza w Kancelarii Adwokatów i Radców Prawnych ROK-KONOPA & Wspólnicy sp.k., wynika, że opisywany problem uderza przede wszystkim w konsumentów, czyli poszkodowanych: – Na wstępie omówienia problematyki najmu pojazdu zastępczego należałoby zwrócić uwagę, że towarzystwa ubezpieczeniowe wprowadzają poszkodowanych w błąd, wskazując „stawki obowiązujące u ubezpieczyciela” – mówi. – Towarzystwo ubezpieczeń nie prowadzi działalności w zakresie najmu, więc stawki te nie obowiązują w rzeczywistości u niego. Poszkodowany nie uzyskuje żadnej informacji o warunkach najmu poza wysokością stawki, która nie jest w dodatku stawką rynkową. W szczególności brak jest niejednokrotnie danych podmiotu, który miałby ten najem wykonywać. Co więcej, poszkodowani nie mają gwarancji najmu organizowanego przez ubezpieczyciela do końca okresu naprawy, bowiem ubezpieczyciel honoruje jedynie technologiczny, a nie rzeczywisty okres konieczny do przywrócenia pojazdu do stanu sprzed szkody. Ponadto osoba poszkodowana w wypadku często jest zdezorientowana i najkorzystniej dla niej jest uzyskać najem u podmiotu, który jednocześnie świadczy na jej rzecz usługę naprawy czy holowania. Wskazane przesłanki przemawiają za wystąpieniem „szczególnych okoliczności”, które powinny mieć znaczenie przy orzekaniu w sprawach o roszczenia z tytułu najmu pojazdu zastępczego. Powództwa w tym zakresie dotyczą przecież usług rzeczywiście wykonanych za wynagrodzeniem rynkowym występującym na danym terenie. Wydaje się więc, że bezkrytyczne nadanie priorytetu ofercie ubezpieczyciela stanowi jedynie korzyść pozorną, która traci na wartości po głębszej jej analizie.
Również Marcin Golis, wieloletni manager w czołowej firmie zajmującej się najmem pojazdów oraz ekspert Polskiej Izby Motoryzacji, potwierdza problem. Pytany: po co więc wypożyczalniom (renomowanym i ogólnopolskim) umowy z TU, po których wynajmują auta „po kosztach”, odpowiada: – To proste, najmem pojazdów rządzi sezonowość. W okresie od kwietnia do września w największych nawet wypożyczalniach wszystkie siły flotowe skierowane są na lotniska. To dzięki coraz bardziej rozwiniętej turystyce oraz wizytom biznesowym w Polsce wszystkie duże wypożyczalnie mają zapewniony zysk przez 6 miesięcy w roku. Dodatkowo poza okresem od Wielkanocy do końca wakacji akademickich dużą popularności cieszą się owe wypożyczalnie w okresie świąt Bożego Narodzenia oraz Nowego Roku. Co w takim razie w tzw. „niskim sezonie”? Auta nie mogą stać, bo leasingi trzeba płacić tak czy siak. Lepiej wynająć auto dla TU za stawkę, która nie daje zysku, niż postawić samochód na strzeżonym parkingu, za który trzeba zapłacić. Efekt: w wysokim sezonie ilość odmów wynajmów dla ubezpieczycieli ze strony wypożyczalni „współpracujących” sięga często 85%. Ale nie to się liczy dla ubezpieczycieli, aby poszkodowanemu zapewnić pojazd zastępczy. Najważniejsze, że jest umowa na niższych niż rynkowe stawkach, wówczas można weryfikować do woli wszelkie faktury spływające od uczciwych wypożyczalni samochodów. Kogo obchodzi brak aut zastępczych? Przecież nie ubezpieczycieli. Dla nich ważne są tylko niska stawka na umowie oraz „oferta” (celowo w cudzysłowie), która często przedstawiana jest poszkodowanemu kilka dni po rozpoczęciu wynajmu w wypożyczalni wolnorynkowej. Na podstawie moich wieloletnich obserwacji mogę stwierdzić, że stawki przedstawiane na dokumentach, jakie otrzymuje konsument w chwili zgłoszenia szkody komunikacyjnej, nie mają nic wspólnego ze stawkami rynkowymi. Stawki te są jedynie sztuczną fikcją stworzoną na potrzeby „zamawiającego”. Praktyka pokazuje, iż w zależności od regionu, segmentu i stopnia specjalizacji pojazdu, warunków najmu, średnie zaniżenie stawek w stosunku do rzeczywistych (rynkowych) wynosi pomiędzy 30 a 60%.
Należałoby również dla równowagi wspomnieć, że za rynkowe, a tym samym krzywdzące dla towarzystw ubezpieczeniowych trudno uznać stawki podmiotów trudniących się tylko najmem w ramach szkód OC, których „kosmiczne” stawki odleciały w całkowicie przeciwnym kierunku, a do tego ich kształt zaburzony jest czasem występującym faktem, iż biorący pojazd nie wie nawet, za ile go wynajmuje, gdyż z miejsca informowany jest, że to nie on będzie za niego płacił. Na zasadach podsuniętej przez dany podmiot cesji zrzeka się on swojego zobowiązania, mogąc nieświadomie zaburzać ceny. Są też przypadki, gdzie w stawkę najmu wliczone jest wynagrodzenie dla serwisu „za pomoc w poleceniu” ich klientowi. Są to jednak sytuacje skrajne, więc trudno uznać je za powszechne.
Jak wynika z informacji otrzymanych z Ministerstwa Sprawiedliwości i Ministerstwa Finansów, problematyka najmu pojazdów zastępczych miała zostać w pewnym zakresie uregulowana. Jednakże póki co sprawa utknęła na etapie analiz. Biorąc pod uwagę chociażby interpelacje poselskie i sygnały rynkowe, bez wątpienia w analizach tych brakuje konkretniejszego uwzględnienia poglądów branży naprawczej, odszkodowawczej czy instytucji ochrony konsumentów. Zgodnie bowiem z raportem Najwyższej Izby Kontroli z 2019 r. dotyczącym ochrony konsumentów na rynku ubezpieczeń (nr ewid. 152/2019/P/17/010/KBF) należałoby ją wzmocnić, a nie spłaszczać. Ogromne obawy budzić mogą również plany w kierunku powielenia przetartego już szlaku uchwałą SN o pojazdach zastępczych z 24 sierpnia 2017 r. (III CZP 20/17, LEX nr 2340475), tym razem w zakresie stwierdzenia, że kwota naprawy, za którą poszkodowany „mógłby naprawić pojazd w sieci naprawczej danego TU”, jest również graniczną i „rynkową”, tym samym doprowadzając do katastrofy w ochronie poszkodowanych, jak też funkcjonowania tysięcy firm na rzecz kilkunastu, jak się wydaje, podmiotów dominujących.
Będąc recenzentem napływających informacji, publikację tę oparłem o sygnały rynkowe oraz stanowisko Rzecznika Finansowego. Mają one przedstawić zagrożenia dla konsumentów oraz zachęcić instytucje kontrolne do zapewnienia rzeczywistej i wolnorynkowej równowagi, jak też rozjaśnić tło sporów operatorom prawa. Pojawia się zatem uzasadnione pytanie: czy w takim razie stawka „rynkowa”, bez względu, czego dotyczyła, ale skalkulowana w oparciu o tego typu mechanizm, nie jest sprzeczna z art. 361 k.c. gwarantującym pełne pokrycie szkody w każdym jej aspekcie i nie stanowi praktyki rażącego oraz masowego nadużycia wobec konsumentów? Jaki wpływ w dążeniu do zdrowej, wolnorynkowej gospodarki ma przyzwolenie na takie praktyki? A może każdy ma bezkresne prawo w kształtowaniu własnej oferty rynkowej i nic innym do tego? Jak można z kolei wesprzeć towarzystwa ubezpieczeniowe, aby zmniejszyć skalę wyłudzeń i nadużyć. Czekam na Państwa opinie.

mgr inż. Łukasz Szarama 
biegły sądu/prokuratury/I A S.
Członek Rady Ministra Adama Abramowicza – Rzecznika MSP (pro bono),ekspert PIM/OMRT/OPZL (pro bono)

B1 - prenumerata NW podstrony

GALERIA ZDJĘĆ

mgr inż. Łukasz Szarama
Marcin Golis, ekspert Polskiej Izby Motoryzacji
Magdalena Rok-Konopa komplementariusz w Kancelarii Adwokatów i Radców Prawnych ROK-KONOPA & Wspólnicy sp.k.

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony