Klimatyzacja

ponad rok temu  27.03.2020, ~ Administrator - ,   Czas czytania 6 minut

Kichać, czyli bagatelizować – filtr kabinowy a klimatyzacja samochodowa

W celu zapewnienia maksymalnej ochrony przed szkodliwymi cząsteczkami i zwiększenia wydajności klimatyzacji zaleca się regularną wymianę filtra kabinowego – co 15 tys. km i częściej na obszarach o szczególnym zanieczyszczeniu

Powietrze w kabinie pojazdu wolne od alergenów? W dobie pandemii na nic zda się profilaktyka, skoro wielu kierowców wciąż ogranicza wizyty w warsztatach do rutynowego przeglądu klimatyzacji, pomijając najtańszą i najprostszą czynność, jaką jest wymiana filtra przeciwpyłkowego.

Kichanie jest naturalną reakcją obronną organizmu. Abstrahując od objawów grypopodobnych, a dziś powszechnie kojarzonych z koronawirusem, warto uświadomić sobie, z jakim ryzykiem wiąże się... kichanie za kierownicą. Otóż odruchową reakcją podczas napadu kichania jest zamykanie oczu, a to oznacza, że przy prędkości rzędu 80 km/h kierowca pokonuje odcinek 25 m z opuszczonymi powiekami!
Przyczynę reakcji alergicznych oraz złego samopoczucia kierowcy i pasażerów pomaga wyeliminować prawidłowo działający filtr kabinowy. Ten zatrzymuje nie tylko drobiny kurzu, ale też mikrocząsteczki, pyłki i bakterie – sprawców reakcji alergicznych. Lepsza cyrkulacja świeżego powietrza zdecydowanie wydłuża żywotność układu klimatyzacji.
Jeszcze kilkanaście lat temu nie zawsze stanowił standardowy element wyposażenia aut, więc co bardziej zapobiegliwi umieszczali taki w miarę pasujący przed wirnikiem dmuchawy układu wentylacji. Dziś, w dobie upowszechnienia układów klimatyzacji samochodowych, filtry kabinowe dedykowane są zwykle jednej marce pojazdu i kilku modelom spokrewnionych ze sobą modeli. I co gorsza nadal wiele serwisów ogranicza się do rutynowego przeglądu klimatyzacji, pomijając najtańszą i najprostszą czynność, jaką jest wymiana filtra przeciwpyłkowego. Tymczasem kontrola stanu filtra powinna być traktowana jak obowiązek, tym bardziej że ceny wkładów przeciwpyłkowych są znikome w porównaniu do kosztów naprawy układu klimatyzacji. To o tyle istotne, że idealną okazją do wymiany filtra kabinowego są także coraz popularniejsze i szeroko dostępne usługi związane z dezynfekcją klimatyzacji.

– Pamiętajmy, aby decydując się na odgrzybiane, ozonowanie i stosowanie różnego rodzaju środków chemicznych, zadbać także o czystość filtra – sugerują eksperci Laser sp. z o.o. sp.k. – Poddając powierzchnię parownika oczyszczaniu, pozbywamy się szkodliwych dla zdrowia bakterii i grzybów, ale to tylko część niebezpiecznych mikroorganizmów w naszym samochodzie – poważne ich siedlisko stanowią także papierowe bądź włókninowe warstwy filtra kabinowego. Dopiero tak kompleksowe podejście zapewni nam czyste powietrze w samochodzie i pełną obsługę układu wentylacji.
By zadbać o swoje auto, a zwłaszcza o komfort i bezpieczeństwo podróżowania, powinniśmy regularnie serwisować układ klimatyzacji i zabezpieczać przed rozwojem szkodliwych dla zdrowia zanieczyszczeń. Tu pojawią się pytania: kiedy i jak często przeprowadzać obsługę klimatyzacji? Czy dbamy regularnie o jej prawidłową kondycję? Czy tak jak o corocznym przeglądzie rejestracyjnym samochodu, pamiętamy też o serwisie tego systemu? Czy przypominamy sobie o tym dopiero podczas wakacyjnych podróży, gdy w upalny dzień, po włączeniu klimatyzacji z kratek nawiewu unosi się duszący, nieprzyjemny zapach albo w ogóle nie ma jakiegokolwiek chłodzenia? Wtedy jest już stanowczo za późno na wizytę w serwisie – przestrzega w komunikacie na swej witrynie Mercedes-Benz. Specjaliści z Mercedesa zalecają przeprowadzenie czyszczenia parownika i ozonowanie wnętrza minimum dwa razy w roku – dbający o zdrowie wykonują takie czyszczenia nawet czterokrotnie.
A gdy poniechać takich zwyczajowych zabiegów? Jak by nie kalkulować, godzimy się na kosztowne uszkodzenie samej klimatyzacji (najczęściej kompresora) oraz, co ważniejsze, narażamy siebie i pasażerów pojazdu na działanie grzybów, pleśni i różnego rodzaju drobnoustrojów, jakie rozwijają się na elementach układu klimatyzacji.

Degradacja podzespołów klimatyzacji a reklamacja?
Stół probierczy do kompresora pozwala na sprawdzenie poprawności działania i wydajności jego parametrów ciśnieniowych, zdolności zasysania czynnika i wytwarzania wysokiego ciśnienia. Pozwala również na weryfikację szczelności wewnętrznej płyty zaworowej kompresora. Tu wart odnotowania komunikat dla specjalistów z aftermarketu, którym przyjdzie rozstrzygać: kto jest winowajcą degradacji najdroższych komponentów układu klimatyzacji samochodowej.
– W dziale kontroli jakości NRF wykorzystywany jest również stół probierczy do kompresorów klimatyzacji samochodowej – informuje nas Marta Betlejewska, marketing and communication specialist NRF Sp. z o.o. – Identyczny tester stosowany jest również przy produkcji kompresorów na rynku OE. Przy wyborze maszyn kierowaliśmy się tym, aby testowały one produkty NRF w warunkach najbardziej zbliżonych do tych panujących w samochodach. Co więcej, jesteśmy jedyną firmą w Europie, która dysponuje stołem probierczym do testowania sprzęgieł wiskotycznych wszystkich typów, zarówno do samochodów ciężarowych, jak i osobowych.
Stół probierczy do sprzęgieł wiskotycznych umożliwia specjalistom wspomnianej firmy wykonywanie testów poprawności funkcjonowania sprzęgła, takich jak: faza zasprzęglania, faza rozsprzęglania, utrzymanie prędkości biegu jałowego, maksymalnej i pośredniej prędkości obrotowej wiatraka poprzez sprzęgło... Można również wykonać długodystansowe testy wydajnościowe symulujące warunki drogowe. Kontrolując je, bada się takie parametry jak: temperatura pracy, obroty silnika i obroty wentylatora, wartość sygnału generowana przez czujnik Halla, obroty wentylatora względem sygnału PWM (Pulse-Width Modulation). Wyniki każdego testu otrzymujemy w postaci szczegółowego raportu badań wraz z przebiegiem charakterystyki sygnałowej badanych sygnałów.

Filtr kabinowy
Wracając do przedmiotu zainteresowania, który w dobie pandemii winien zyskać uwagę zmotoryzowanych. Wszak w starciu z węglem – mowa oczywiście o filtrach z aktywnym wkładem węglowym, które zaprojektowano przede wszystkim po to, aby nie dopuszczać do rozwoju chorób – bakterie, wirusy i grzyby oraz inne mikroorganizmy chorobotwórcze są bez szans. Czy aby na pewno?
Warto podkreślić, że filtr kabinowy nie ma żadnego wpływu na pracę silnika, w przeciwieństwie do filtrów powietrza czy oleju. Ale już osprzęt silnikowy ma wpływ na działanie filtra kabinowego.
– I nie może być inaczej, skoro zjawisku „zabijania filtra” towarzyszy przeciskanie się przez jego medium pędu powietrza niosącego wszelkie zabrudzenia wtórne, bo z komory silnikowej, by wspomnieć rozszczelniony układ separacji oparów olejowych – zauważa Robert Halicki z opolskiej firmy 44tuning.pl. – Efekt jest taki, że wymieniony filtr kabinowy po 15 tys. km przebiegu wygląda dramatycznie, a źródłem owego dramatu jest prozaiczne zaniedbanie silnika i jego osprzętu.
Stężenie pyłków w atmosferze i występowanie różnego rodzaju szkodliwych cząsteczek, takich jak PM10 i PM2,5, są uzależnione od warunków pogodowych i położenia geograficznego. Natomiast poziom zanieczyszczenia wewnątrz pojazdu może być nawet sześciokrotnie większy niż na zewnątrz z powodu tzw. efektu tunelu.
Troska o czystą komorę silnikową na pewno zaowocuje lepszym samopoczuciem zmotoryzowanych. Każdy filtr kabinowy złożony jest z warstw, odpowiedzialnych za filtrowanie innego rodzaju zanieczyszczeń – pierwsza „wyłapuje” największe, każda następna coraz drobniejsze. Z tego też powodu zarówno na obudowie, jak i wkładzie filtra kabinowego umieszczona jest strzałka wskazująca przepływ powietrza.

Wirusy w obiegu zamkniętym
Odpowiedzialni za innowacyjne propozycje rynkowe nie próżnują. Nader entuzjastycznie musi brzmieć komunikat ogłoszony w Chinach w połowie marca, który bezkrytycznie podchwyciły media elektronicznie, informujący ku uciesze zmotoryzowanych, że „chiński producent postanowił także w inny sposób walczyć z koronawirusem. Inżynierowie w pocie czoła, w zaledwie 20 dni, opracowali nowy system filtracji klimatyzacji G-Clean Intelligent Air Purification System (IAPS)”. W powielanych artykułach jest mowa o tym, że to ledwie jeden z elementów wielkiego programu rozwoju wirusoodpornego samochodu Geely (mowa o chińskim koncernie, który jest m.in. właścicielem Volvo – przyp. red.).
System filtracji klimatyzacji IAPS ma składać się z dwóch części: pierwszą tworzy filtr z aktywnym węglem, którego zadaniem jest neutralizacja szkodliwych gazów i pyłów oraz drażniących zapachów. Drugą część stanowi generator jonów ujemnych, który jest w stanie wyeliminować wszelkiego rodzaju wirusy i bakterie, a nawet grzyby i pleśń. System charakteryzuje się taką samą filtracją jak maski ochronne odpowiadające klasie N95.
Poproszeni przez nas o komentarz inżynierowie z firmy UFI Filters nie pozostawiają złudzeń.
„Generalnie filtry powietrza w żaden sposób nie chronią przed wirusami, poza tym zaawansowanych technologii filtracji nie wymyśla się w 20 dni – to są setki testów, badań itd.”, czytamy w odpowiedzi z centrali UFI Filters, firmy będącej światowym liderem w zakresie technologii filtracji i zarządzania termicznego.
I dodają, że wirusy są zbyt małe, żeby filtry mogły je zatrzymać, a poza tym są obecne w wydychanym powietrzu, więc nie da się kontrolować ich rozprzestrzeniania. Mówiąc najprościej, kiedy osoba zarażona kichnie w samochodzie, osoba zdrowa nie ma szans się ochronić, nawet za pomocą maseczki na twarzy.
Stosowne dementi znajdziemy też u naukowców, którzy dowodzą, że współczesne filtry kabinowe, nawet wysokosprawne filtry cząstek stałych (HEPA), są w stanie radzić sobie z wirusami o wielkości do 3 mikronów. Tymczasem ten, który zawładnął ostatnimi czasy przekazami medialnymi, ma ok. 1 mikrona.

Tekst i fot. Rafał Dobrowolski

B1 - prenumerata NW podstrony

GALERIA ZDJĘĆ

Zabrudzona, zaolejona komora silnikowa degraduje filtr kabinowy
3-warstwowy filtr kabinowy – propozycja Master-Sport

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony