Lakiernictwo i blacharstwo

ponad rok temu  14.05.2020, ~ Administrator - ,   Czas czytania 3 minuty

Jak prowadzić warsztat lakierniczy w dobie pandemii?

Pandemia koronawirusa, z którą świat zmaga się od wielu tygodni, ma duży wpływ na pracę warsztatów samochodowych, zarówno serwisów mechanicznych, jak i blacharsko-lakierniczych.

Pierwszym wielkim problemem jest oczywiście coraz mniejsza ilość pracy. Związane jest to zarówno z ograniczeniami w przemieszczaniu się ludności, jak i globalnym kryzysem finansowym łączącym się z pandemią. Już w marcu spadła w Polsce sprzedaż nowych samochodów i import używanych aut z Zachodu. W kwietniu sytuacja stała się jeszcze dramatyczniejsza – w momencie pisania artykułu dostępne dane za pierwsze dni miesiąca dla wielu firm pokazywały spadki nawet do 70%. Ruch drogowy jest mniejszy o ok. 50%, oznacza to dużo mniejszą liczbę awarii samochodów, ale też mniej wypadków i stłuczek wymagających napraw blacharsko-lakierniczych.
W pierwszych tygodniach epidemii większość warsztatów lakierniczych działała prawie normalnie. Każdy miał jakiś zapas samochodów na placu, czekających na swoją kolej do naprawy czy poumawianych wcześniej klientów. Ale już przełom marca i kwietnia pokazał, że z dnia na dzień zleceń ubywa i kolejne warsztaty albo zawieszają działalność, albo mocno ją ograniczają (przymusowe urlopy dla pracowników, praca „na wywołanie” gdy pojawi się jakiś klient itp.). Szybko pojawiły się nowe pomysły na ściągnięcie aut do serwisu – firmy oferują uproszczone procedury likwidacji szkód, oględziny u klienta, odbiór samochodu lawetą spod domu (nawet jeśli pojazd ma niewielkie uszkodzenia i w normalnych warunkach właściciel mógłby go sam zawieźć do naprawy).
Gdy już klient i samochód pojawiają się w serwisie, niezbędne stają się kolejne środki bezpieczeństwa. W dużych warsztatach folie ochronne na fotel, kierownicę i lewarek zmiany biegów zawsze były standardem. Zabiegi te zostały szybko wzbogacone o dezynfekcję tych miejsc oraz klamek, uchwytów, przełączników itp. W wielu miejscach dołożono do tego ozonowanie wnętrza, a w przypadku braku możliwości jego przeprowadzenia wprowadzono „kwarantannę” – samochód czekał 1-2 dni na placu przed wjechaniem na stanowiska pracy. Kontakt z klientem ograniczony jest do minimum, z zachowaniem wszelkich dostępnych środków bezpieczeństwa. Niestety, wyraźnie widać, że im mniejszy warsztat, tym zazwyczaj mniejsza świadomość zagrożeń i poziom zabezpieczeń. Jedynym pocieszeniem pozostaje fakt, że przy kilku klientach tygodniowo ryzyko zarażenia wirusem jest dużo mniejsze niż w ASO odwiedzanych codziennie przez dziesiątki ludzi.
Jeśli chodzi o bezpieczeństwo pracowników warsztatu, to akurat lakiernicy są często lepiej zabezpieczeni niż nasza służba zdrowia. Praca w lakierni wykonywana jest w maskach, rękawiczkach, okularach ochronnych ze względów BHP, niezależnie od epidemii. W niektórych warsztatach zapas środków ochrony osobistej był na tyle duży, że lakiernicze kombinezony czy maseczki wspierały wiele niedoinwestowanych szpitali. Również zachowanie dystansu między pracownikami w warsztacie nie stwarza żadnych problemów, poszczególne stanowiska pracy zawsze oddalone są od siebie o więcej niż bezpieczne 2 metry. Jeśli uzupełnimy to o regularne wietrzenie pomieszczeń, zrezygnujemy np. ze wspólnych posiłków pracowników oraz nikt z nich nie będzie miał kontaktu z klientem, to można uznać, że lakiernia jest jednym z najbezpieczniejszych miejsc pracy w czasach epidemii.

Łukasz Kelar
dyrektor pionu marketingu refinish Polska Novol

B1 - prenumerata NW podstrony

GALERIA ZDJĘĆ

Jak prowadzić warsztat lakierniczy w dobie pandemii?
Jak prowadzić warsztat lakierniczy w dobie pandemii?
Łukasz Kelar, dyrektor pionu marketingu refinish Polska Novol

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony