Wydarzenia

ponad rok temu  15.06.2018, ~ Administrator - ,   Czas czytania 4 minuty

Elektromobilność zmieni wiele sektorów gospodarki

Jak wynika z raportu „Którym pasem zamierzamy jechać”, przygotowanego przez EY i ING Bank Śląski, jeszcze przed 2023 rokiem liczba sprzedawanych samochodów elektrycznych (EV) podwoi się. Jest wiele powodów takiego przyspieszenia – rozwój technologii produkcji baterii, a co za tym idzie – spadek cen EV, a także rosnące wymogi środowiskowe związane z emisją gazów cieplarnianych. Eksperci EY i ING szacują, że w 2023 roku około 6% sprzedawanych aut będą stanowiły EV.

Bariery rozwoju
Największą przeszkodą jest cena samochodów elektrycznych, w tym baterii, która odpowiada nawet za połowę całego kosztu pojazdu. Eksperci EY i ING uważają, że nowe technologie produkcji baterii Li-Ion z jednej strony spowodują spadek ceny, z drugiej – odpowiedzą na oczekiwania użytkowników, czyli pozwolą na swobodne przejechanie 600 km.
Drugą istotną barierą jest infrastruktura. Użytkownicy EV oczekują większej liczby miejsc do ładowania, zwłaszcza szybkiego. Z badania przeprowadzonego przez ING w Holandii wynika, że prawie 75% kierowców liczy, że ładowanie baterii będzie trwać maksymalnie 15 minut.

Ekonomika użytkowania
Koszt użytkowania, poza ceną samego auta – czyli w dużej mierze ceną baterii – obejmuje także różnicę pomiędzy ceną energii elektrycznej a ceną innych paliw (benzyny, ropy czy gazu). 
– EV mają prostszą budowę od samochodów spalinowych (ICE). Sam system przeniesienia napędu w EV składa się z 320 komponentów w porównaniu z 4000 w ICE. To przekłada się na niższe koszty utrzymania auta. Na razie jednak próg rentowności, przy braku akcyzy, jest osiągany dopiero po przejechaniu 50 tys. km rocznie – mówi Kazimierz Rajczyk, dyrektor zarządzający sektorem energetycznym w ING Banku Śląskim. 
Wg ekspertów EY pomóc mogłoby, poza niższą ceną baterii, zwolnienie z podatku VAT – wtedy próg rentowności byłby osiągany już przy 30 tys. kilometrów rocznie.
– Oczekujemy, że w ciągu następnych 7 lat większość barier dla EV związanych z infrastrukturą, pojemnością i ceną baterii oraz łącznym kosztem użytkowania zostanie pokonana – mówi Jarosław Wajer, partner w dziale doradztwa biznesowego EY. – Aby tak się stało, producenci muszą wzmocnić konkurencyjność EV poprzez rosnącą ekonomikę skali i malejące koszty systemu przeniesienia napędu, w tym głównie ceny baterii.

Wpływ elektromobilności na gospodarkę
Rosnąca produkcja EV przy malejącym udziale ICE zmieni łańcuch dostaw, co będzie miało wpływ na producentów podzespołów. Firmy wytwarzające lub transportujące elementy systemu przeniesienia napędu muszą się liczyć ze spadkiem przychodów. Prostsza produkcja samochodów elektrycznych będzie oznaczać także spadek zatrudnienia w sektorze oraz zmiany funkcjonowania sieci dealerskich (ze względu na łatwiejszy serwis aut). 
– Rozwój sektora EV i wynikająca z tego spadająca liczba samochodów spalinowych wymusi na sektorze paliwowym przestawienie produkcji, np. w stronę tworzyw sztucznych. Bez wątpienia powstanie rozbudowanej infrastruktury ładowania, zwłaszcza w miastach, będzie wyzwaniem dla sieci elektroenergetycznej i całego sektora energetycznego – dodaje Kazimierz Rajczyk z ING Banku Śląskiego.
– Różnice w opodatkowaniu paliw i energii elektrycznej spowodują, że rozwój EV wpłynie także na budżety państw. Efekt może być wzmocniony w przypadku, gdy rządy zdecydują się na ulgi podatkowe, mające wzmocnić rozwój EV – mówi Jarosław Wajer. – W dłuższej perspektywie można oczekiwać zmian w opodatkowaniu, np. energii elektrycznej.

Elektromobilność w Polsce
Jeśli Polska chce konkurować z potęgami motoryzacyjnymi, powinna radykalnie przyspieszyć działania na rzecz elektromobilności.
– Jeśli zakładamy, że za 10 lat większość kupowanych samochodów będzie elektryczna, to już teraz musimy zdobywać doświadczenie konieczne do konkurowania z innymi. Inwestycja w cały łańcuch wartości nie jest jednak najlepszą strategią, warto skupić się na tych elementach, które obiecują największą innowacyjność i wzrost w przyszłości – uważa Jarosław Wajer. 
Jak dodaje Dorota Zabłocka, prawnik i doradca regulacyjny w Zespole Energetyki Innowacyjnej EY Law, warto również zastanowić się nad optymalnym dla Polski modelem rozwoju sektora elektromobilności, w szczególności nad rozłożeniem odpowiedzialności za rozwój infrastruktury na poszczególnych jego uczestników: – To oczywiście wymaga dialogu i dalszej współpracy regulatora ze środowiskami naukowym, prawniczym i biznesem nad możliwymi zmianami w ustawie o elektromobilności i paliwach alternatywnych – mówi.
Rozwój infrastruktury jest wyzwaniem dla wszystkich krajów. Duża grupa państw europejskich wprowadza rozmaite ulgi – zachęty finansowe przy zakupie EV czy ulgi w akcyzie i innych podatkach. 
Unia Europejska wymaga, by do 2020 roku zbudowano infrastrukturę pozwalającą na płynne poruszanie się EV w zaludnionych aglomeracjach. Plan rozwoju elektromobilności przyjęty przez polski rząd zakłada zbudowanie prawie 7 tysięcy punktów ładowania. Wszystko wskazuje na to, że zbudują je duże koncerny energetyczne, bo w przyjętym przez rząd modelu prywatni inwestorzy nie będą w stanie z nimi konkurować. Tymczasem wiele podmiotów jest zainteresowanych stworzeniem stacji ładowania. Firma Greenway planuje otwarcie do 2020 roku prawie 200 stacji. Ikea otworzyła takie stacje w wielu miastach Polski, podobne plany mają inne sieci sklepów. 
– Polska nie uzyska przewagi konkurencyjnej wobec innych gospodarek w obszarze elektromobilności bez przemyślanego systemu zachęt i ulg, nie tylko dla rozwoju infrastruktury do ładowania samochodów elektrycznych, ale również dla użytkowników EV – mówi Jarosław Wajer. – Na razie główną zachętą w Polsce dla zwykłych użytkowników samochodów jest zwolnienie z akcyzy, ale bez zwolnień z podatku VAT samochody elektryczne jeszcze przez pewien czas nie będą atrakcyjne ekonomicznie. 

B1 - prenumerata NW podstrony

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony